Wpis który komentujesz:  | Z frontu pracowego: o dziwo hindus sie odezwal i zaprosil na nastepna rozmowe o pracy - uwaga - przy KAWIE. Grzecznie odmowilam. Wolalabym chyba pracowac jako sprzedawczyni, no joke. Przychodzi czlowiek na swoja godzine, wychodzi o swojej godzinie i ma cala reszte w dupie. Nie musi odbierac w weekend albo w srodku nocy telefonow i szukac na gwalt kandydatow do pracy i nie musi znosic umizgow starego, zonatego hinduskiego faceta, ktory na dodatek placi kiepsko a wymagania ma kosmiczne. Przyszla tez odpowiedz z firmy gdzie mam byc jako SQA. Chca mnie zatrudnic na zlecenie od osiemnastego tego miesiaca; informacja z placa zostala laskawie pominieta, ja sie dopominam... mam nadzieje ze nie zniecheci ich moja upierdliwosc - zreszta wymuszona przez I. Ja to tam chcialam od razu sie zgadzac w ciemno, on mnie przekonywal z godzinie, zeby odpisac to co odpisalam i nie zgadzac sie od razu na wszystko. No nic, zobaczymy.  | 
|   Inni coś od siebie:  | 
 Nie można komentować  | 
|  
 To stwierdzili inni: 
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org)  |