Wpis który komentujesz:  | Nastroj poprawil sie juz wczoraj, kiedy po moich stekach w sluchawke I. stwierdzil, ze moze bym przyjechala do niego... rybki plywaja, muzyczka gra, cieplutko no i on czeka na mnie (u mnie w chalupie ciemno, zimno i sama siedzialam, na dodatek po przekopywaniu sie przez papiery z mauzonkiem zemdlilo mnie). No to przyjechalam. Napilam sie dobrego winka, obejrzelismy film dokumentalny o zyciu ptoszkow, potarmosili sie w wyrze i swiat wrocil magicznie do rownowagi. Taaa jest. Takie male rzeczy czynia zycie znosnym a nawet fajnym. A dzis rano mgla zalegla. Stalam z rozdziawiona geba i obserwowalam, jak slonce nie moze sie przebic przez klebiace zwaly szarej waty. Tutaj to zjawisko nader rzadkie, i trzeba korzystac, poki mozna...  | 
|   Inni coś od siebie:  | 
 Nie można komentować  | 
|  
 To stwierdzili inni: 
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org)  |