sarah
komentarze
Wpis który komentujesz:

Wczoraj w knajpie

btw - sama poszlam, jakby sie kto pytal.

Ale nie o tym. O Polsce bedzie. Kiedy juz knajpe zamykano, dwoch pijanych w sztok Irlandczykow zagadnelo do mnie, skad jestem.
- Z Polski - mowie
- a my znamy Pooooolke! Andzeliiiiiika, chodz tu, tu polska dziewczyna jest!

Andzelika podeszla, popatrzyla, odezwalam sie do niej w te slowa:

- jako zywo, mowie po polsku - a ty?

Patrzy sie, patrzy... wreszcie odpowiada:

- przepraszam, ale nie rozumiem. To nie jest jezyk polski!
- jak to nie? Pewnie, ze tak - smieje sie.
- nie ma takich slow w polskim! Ja ciebie nie rozumiem!

Zaczelam wyjasniac niesmialo, ze zwrot "jako zywo", tudziez "zawzdy" i pare innych to owszem, sa polskie idiomy, jeno pochodzace ze staropolszczyzny.
Nie dala sie przekonac.
Zdazylam jeszcze sie zapytac, ile czasu tu jest - bo zauwazylam interesujacy "angielski" akcent w jej polszczyznie (az mi zgrzytalo w uszach, serio).
Okazalo sie... ze 3 lata.

Aj Waj!
Byla dla mnie rownie obca, jak Tralfamadorczycy...

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
sarah | 2005.06.27 18:51:53

ah, zapomnaialm dodac: zauwazylam to zjawisko na _tej samej_ osobie (amerykanin, ale gadajacy po polsku. jezyk polski w porownaniu znacznie skaraca dystans i jest bardziej bezposredni).

sarah | 2005.06.27 18:50:41

D: nie mylisz sie. W ogole, zeby plynnie mowic z obcym jezyku trzeba w tym jezyku myslec.
Ludzie dwujezyczni maja interesujaca sytuacje - sama na sobie zauwazylam, ze w momencie kiedy przelaczasz siez jednego jezyka na drugi, zmienia ci sie oglada swiata :)
Np. inaczej postrzegam osobe, z ktora rozmawiam po angielsku a inaczej ta, z ktora po polsku...

D- | 2005.06.27 00:45:30
Tylko czy to dobrze, czy źle - oto jest pytanie. Bo z drugiej strony to chyba tak działa, że jak się myśli po polsku, to myśli się inaczej niż amerykański main-stream. Mylę się?

sarah | 2005.06.26 20:21:40

Kain: tak jak mowi Kate, nie sadze, zeby mi to grozilo. Co prawda niektore slowa zapominam, niektorych poslkich odpowiednikow w ogole nie znam (zwlaszcza z dziedziny komputerow, bo nauczylam sie tego juz tu, od razu w angielskim), jednak caly czas czytam i komunikuje sie po polsku.
Zreszta, wtracane obce slowa to jedno - a sztuczny wymuszony akcent to drugie.
Moja kolezanka mieszka w USA juz 20 lat, a dalej mowi normalnie po polsku.
Jak sie chce, to mozna.
Melka: swiete slowa....

Melka | 2005.06.26 12:49:50
I bardzo dobrze, ze poszlas sama, byle sie nie zamykac w chacie, nie rezygnowac itd bo "nie ma z kim". Sami do domu to tylko akwizytorzy pukaja ;)

kate | 2005.06.26 10:43:59
Nie sądzę, aby Ninie to groziło. Dużo czyta po polsku, co wynika niektórych notek. A we wsi panny Andżeliki to pewnie nawet kiosku nie było, nie mówiąc już o bibliotece. Niektóre koleżanki mojej córki z 6 klasy ledwie dukają. I to w W-wie!

Kain | 2005.06.26 09:06:44
Twoja polszczyzna moze tez juz "zgrzyta" tylko nie slyszysz :D. Moja siostre mieszkajacej 18 lat za granica, bardzo trudno zrozumiec. Z czasem pewnie Ciebie tez to czeka ;).