05:32 / 15.12.2004 link komentarz (0) | No 
 
to sie zrobilo ciekawie. Bo kurwa za nudno bylo, nie? 
 
Otoz zaczelam dyskusje z I. na temat wspolnego mieszkania. Moim skromnym zdaniem to juz najwyzsza pora. W styczniu bedzie rok jak sie widujemy.  
 
Jego zdaniem i zdaniem C. (jego najblizsza przyjaciolka ze szkoly sredniej, z ktora kiedys zdarzylo mu sie przespac, a ktora teraz byc moze jest o mnie zazdrosna) to, ze ja oswiadczylam po pol roku, ze mozemy se razem zamieszkac - ze to bylo szokujace. Ah.  
 
Anyway. I. propozycje zlozyl mi nastepujaca: ze jak sobie kupi wlasne mieszkanie (a zaczal sie juz rozgladac), to chcialby zebym ewentualnie tam zamieszkala na probe, ale swoje rzeczy nadal miala u wlascicielowspolmieszkanca. 
 
Bo kurwa co - jak cos nie wypali, to powie "spadaj mala" a ja spakuje swoje skromne manatki i w godzine juz mnie nie bedzie. 
 
Pierdole taki interes. Znowu byc na czyjejs lasce. Niech mnie pocaluje w dupe, z przeproszeniem. 
Wygarnelam co mysle i zobaczymy. 
 
Jak sie zniecheci to chuj mu w dupe i kawalek szkla. Tego kwiatu jest pol swiatu a ja za stara jestem, zeby se pozwolic coby mna jakis facet tak pomiatal. 
 
Starczy, ze jeszcze sie z mauzonkiem nie rozwiodlam i mam przejscia. Jeszcze mi kurwa tego tutaj potrzeba. 
 
Pierdole. 
 
PS: a dobra butelka wina mi w tym pomaga, tzn. w szczerosci. Taka butelka przynajmniej nie ma zadnych wymagan i sie nie boi i nie czai jak czajkowski do fortepianu. No. |