10:45 / 31.12.2004 link komentarz (5) | A moze by tak... 
 
podsumowanko? Noc jeszcze mloda (1.40 am), pol butelki wina, kto 
wie, do rana sie moze skisnac, o. 
 
Zacznijmy od fanfar, tadaaaaa czyli co udalo mi sie osiagnac w roku 
tym: 
 
- wyprowadzilam sie od mauzonka po tym, jak oswiadczyl ze zakochal 
   sie w innej babie; 
- zrobilam prawo jazdy, kupilam samochod i jak do tej pory w nic 
   sie nie wpierdolilam (az dziwne) i nikt nie wpierdolil sie we mnie 
   (cale szczescie); 
- przetrwalam jakos depresje tak zwana rozwodowa (kto kurwa ten 
   termin wymyslil????) 
- znalazlam se chlopa (ale co to za chlop?); 
- pracowalam w roznych ciekawych miejscach (vide firmy pod szyldem 
   kuzwa w nozke kopanych Hindusow); 
- zaczelam szkole; 
- znalazlam robote jako tester znow, ktora to robota jest w miare  
   przyzwoicie platna (daje sie wyzyc). 
 
A teraz co spierdolilam: 
 
- przesiedzialam bezproduktywnie czas zdecydowanie za dlugi (od  
   kiedy zwolnili mnie z SUNa) wpatrujac sie martwo w sciane albo 
   w ekran komputera; 
- jakbym tyle nie przejebala, to mialabym juz prawie Associate of  
   Science zrobione; 
- jakbym byla madrzejsza, to bym sprzedala akcje SUNa kiedy jeszcze 
   cos byly warte i wsadzila je na wlasne prywatne konto nie dzielone 
   z mauzonkiem; 
- znowu pracuje jako SQA, ktora to praca mimo ze przyzwoicie platna 
   doprowadza mnie do ciezkiego znudzenia i prawie codziennego 
   zastanawiania sie nad sensem zycia; 
- chlop ktorego znalazlam okazal sie nie taki, jak mi sie wydawalo (no 
   ale to poniekad standard, nie?). 
 
I tak dalej. Rzeczy, ktorych mi sie nie udalo osiagnac jest zdaje sie znacznie wiecej niz tych zakonczonych sukcesem. Czy juz mam sie isc 
wieszac?  
 
Tak strasznie dawno nie dyskutowalam z nikim na tematy filozoficzne. Teskno mi. 
 
Inzyniery, na ksiezyc!!!! |