20:30 / 04.01.2005 link komentarz (0) | Zero 
 
refleksji tudziez glebszych mysli. 
 
Jeden dzien - jeden -  ponownie w pracy, a ja zastanawiam 
sie juz nad sensem zycia. 
 
Codzienna rutyna staje sie nie do zniesienia. Najlepsze  
czesci dnia to poranna jazda do pracy samochodem: moge sie uwazac za szczesliwca, bo akurat jade against the traffic i 
autostrade mam zawsze pusta. Potem lunch: oficjalnie, 
dopoki nie skonsumuje tego co akurat mam, moge sie poobijac, posurfowac po sieci i generalnie odwalac prywate. 
Wieczor: wyjscie z biura a potem walniecie sie do wyra z ksiazka. To ostatnie niestety coraz rzadsze, bo z powodu niedospania co tylko zerkne w literki, to powieki mi 
opadaja. 
 
Ranne budzenie sie, przerazliwe zimno, ciemnosc, zaparowana lazienka, siedzenie przy ochydnych swietlowkach 10 godzin i wpatrywanie sie w monitor, rutyna, rutyna, ciagle to samo, ciemnosc, zimno i rzygajacy kot. 
 
Praca, ktora mimo tego, ze dobrze platna, jest ponizej moich mozliwosci i nudna. Nie pojmuje, po co byl taki opis stanowiska z wygorowanymi wymaganiami? Przeciez gdyby nawet znalezli kogos doskonale wypelniajacego te wymagania i ten ktos zgodzilby sie pracowac, to pewnie niedlugo by zrezygnowal z powodu ciezkiej frustracji i nudy. Po co wymagaja programowania i znajomosci exchange'a, lotusa - skoro i tak bedzie sie TYLKO testowac (a nie programowac, bo od tego sa inne osoby), a do exchange'a nie zblizy bardziej niz na 10 kilometrow przez szybke? Po jaka to kurwe? Rownie celowe, jak wymaganie od sprzataczki posiadania wyzszego wyksztalcenia. Ktos, kto umie programowac 
i jest w tym w miare dobry nie bedzie mial ochoty 
pracowac jako tester, tylko jako programista. Zmuszanie 
programistow do regularnego testowania konczy sie zwykle szukaniem innej pracy. Czy to tak trudno zrozumiec???  
 
Eh.... i jeszcze przez to siedzenie w domu ostatniego tygodnia przytylam 3 funty. A w pracy dzis cale zwaly ciastek, ciasteczek, czekoladek i bog wie czego jeszcze. 
 |