04:20 / 26.01.2005 link komentarz (2) | Takie sobie ple ple 
 
Mam ochote cos napisac, ale nie wiem co i w ogole jakos tak 
miotam sie beznadziejnie. 
 
Magia objawia sie na codzien tym, ze jak tylko wyjde z pracy, wsiade do samochodu i zajade pod chalupe (obojetnie moja czy I.) to sennosc 
ze mnie opada. Furdy tam te wszystkie kawy, espresso, herbatki 
i kij wie co jeszcze. 
Najwyrazniej pracowy ekran komputera i te ohydne swietlowki tak 
na mnie dzialaja jak rowniez to, ze siedze w kubiku przy skrzyzowaniu 
pokoju mojego szefa i szefa dzialu programistow. 
Zawsze przewalaja sie tam tlumy, japia, cos chca, a oni oczywiscie 
drzwi nie zamykaja bo po co. 
 
Idealne wprost warunki do tego, zeby sie skupic i byc produktywnym, nie? No i rzecz jasna kazdy, kto przechodzi korytarzem, lampi sie w moj ekran. 
Powinnam sie jednak cieszyc, bo siedze twarza zwrocona do korytarza, 
a nie plecami jak wiekszosc. 
 
W firmie panuje porzadek dziobania i nie ma znaczenia ze co namniej 
15 pokoi z okenm stoi pustych. Takie kontraktorskie kmioty jak ja 
nie przynaleza do ekskluzywnych warunkow pracy. 
 
Anyway. Siedze, klepie za posrednictwem laptoka (ktory nazywa sie 
zreszta futrzak - stacjonarna zas makowka ma na imie Kocilla), pije 
winko (biale, Savignon Blanc - Kabernecik sie skonczyl niestety) i czekam 
na I. 
 
Co tam jeszcze. W pracy w tym tygodniu nie dostalam mamony, bo pani 
ksiegowa stwierdzila, ze nie dostala mojego time sheet. Ide do szefa, 
mowie, a on na to ze jej zostawil i _napewno_ nie ma na biurku u siebie. 
Sporzadzilam nowy i ciekawa jestem, kto tez go zgubil - ksiegowa 
czy jednak moj szef. Znajac szefa smiem watpic, czy to on. 
 
Im  w zasadzie  wisi, ale mnie nie wisi, bo tygodniowe opoznienie w  
mamonie moze miec srednie skutki. Z glodu rzecz jasna nie umre, 
ale robic se debet na koncie to srednia przyjemnosc, jak sie do tego 
doda fakt, ze  przyszedl mi wlasnie rachunek z karty kredytowej, ktora 
to karta zaplacilam za laptoka. 
 
Generalnie to chce wiecej slonca. Zimno tutaj nie jest, kilkanascie stopni w dzien - ale ten brak slonca mnie dobija. 
 
 
 |