01:56 / 29.01.2005 link komentarz (0) | Teamwork 
 
Ta.. klopotow z Gruba ciag dalszy. Okazuje sie, ze  
wcale nie jest specjalnie kompetentna ani technicznie 
mocna. Nie chce tez uczyc sie nowych rzeczy.. 
 
No ale mniejsza z tym, zacznijmy od poczatku. 
 
Musialam prztestowac w ramach basic acceptance tests 
appliance. Ona jest autorka tych testow i zawsze je 
wykonywala na innej platformie. Opisy sa tylko dotyczace 
tej platformy, wobec czego ja mialam problemy na appliance. No ale nic to. 
 
Zadalam sobie od chuja trudu, przeszlam przez to wszystko, wymozdzylam sie jak to ma byc zeby dzialalo 
a wszytko co zrobilam zlozylam w oddzielnym dokumencie 
do kupy pokazujac niemalze paluchem ktore linie w ktorym 
tescie trzeba zastapic, co dodac etc. 
Slowem klasyczny feedback, tyle ze ona nie ma ochoty 
tego poprawiac. 
 
Zaproponowalam wobec tego, ze nie ma sprawy, sama moge 
to poprawic, zajmie mi tak ze 4 godziny. 
 
Nie, kurwa, nie - bo to ona jest autorka i wlascicielka tych testow i to ona musi zrobic. Poza tym, jak uslyszalam, to nie jest rozwiazanie. Bo co jak znowu bede musiala miec z nia do czynienia na innym polu? 
 
Odparlam koledze, ktory mnie naciskal i ktory notabene 
wyrasta do rangi tech lead w dziale appliance (sam sie mianowal) tak: 
- jak bede musiala cos nastepnego zrobic i z nia wspolpracowac, nie ma sprawy ale musze miec jasno okreslone zadanie cel i czas. Jak czas sie liczy i mam wykonac to czy tamto - ok. Pojde bezposrednio do developera odpowiedzialnego za te czy inne feature i otrzymam 10 razy lepsze i dokladniejsze instrukcje niz od niej i bedzie to 10 razy szybciej. 
 
Natomiast - mowie - jak twoim celem jest wymuszenie na 
niej poprawienia zdolnosci pisania dokumentacji czy 
dokladnosci w raportowaniu bugow - nie ma sprawy, moge z nia wspolpracowac, ale pod jednym warunkiem: ze bedzie miala ona jasno przez managera powiedziane, PO CO ta cala zabawa, co ma na celu i ze sie zgodzi. 
Ja bowiem nie mam ochoty sie szarpac z kims, kto ma w dupie to co mowie i sobie to olewa cieplym moczem (oczywiscie uzylam wielce parlamentarnych slow, a nie takich dokladnie) - bo szkoda czasu po prostu i mojego i jej. 
 
I wiecie co on na to? Ze nie mam ducha TEAMWORKU. 
 
Zesz kurwa mac. Ugryzlam sie w jezyk w pore, ale co mysle to mysle. Ja pierdole taka prace, gdzie wazniejsze sa teamworki nad robote, co ma byc zrobiona. 
Mam we zwyczaju po prostu omijac ludzi, ktorzy nie wypelniaja swoich obowiazkow albo wypelniaja je zle. 
Nie czuje sie zobowiazana ani nie chce pouczac kogos, kogo szefem nie jestem, w temacie jego obowiazkow. 
Kiedys tak zrobilam i dostalam w leb za wpierdalanie sie w nie swoje sprawy. 
 
Koledze jeszcze powiedzialam tak na marginesie, ze  
jak chce mnie uzyc jako narzedzie, to ja dziekuje ale nie. 
 
Ciekawe, co z tego wyniknie. Chcialabym miec w zanadrzu jakas inna oferte pracy... eh... |