08:34 / 24.02.2005 link komentarz (2) | In vino veritas 
 
jak mawiali starozytni rzymianie. Wlasnie. 
 
Podietetyzowalam sie, pobiegalam (50 minut joggingu, malo nie padlam na ryja) to teraz czas na przyjemnosci, nie? 
 
No i rzecz jasna zbiera sie na rozwazania. Kudy milosc, to zbyt filozoficzne gadki (no prosze co to sie ze mna zrobilo w tej pragmatycznej kulturze) - bedzie praktycznie az do rzygu. 
 
I. obejrzal dzis 3 apartamenta. Takie tam male klity dwusypialniane, 
ale na wiecej go nie stac (jakbysmy razem wystapili o pozyczke byloby znacznie lepiej, ale odmowil). Moze uda mu sie ktoras kupic. Zapytalam 
wiec, czy nadal chce, zebym z nim zamieszkala. Stwierdzil: 
- o ile nie zdarza sie problemy (vide notki z konca grudnia) takie jak 
  w christmas to chyba warto sprobowac. 
 
Matko. 
I co ja z tego bede miec? On tak czy siak wygrywa: ze mna ma fajnie, bo baba w domu, wiadomo, jest co zerznac, jest komu zrobic obiadek i posprzatac. I prosze mi nie mowic, ze moge tego nie robic - moge, 
owszem, ale po pierwsze nie jestem w stanie zyc w chlewie, a po drugie 
nie znosze zrec obiadow z mikrofalowki. I jeszcze bede mu doplacac do splacanej pozyczki. 
Beze mnie - nieco wiecej uciazliwosci, mniej kasy, mniej porzadku i rozrywek, ale generalnie sytuacja sie az tak nie zmienia. Nadal ma wlasne locum i jakos se tam bedzie zyc. 
 
Ja: bede placic czynsz i to dokladnie tak samo, jakbym placila za wynajem li tylko i wylacznie lokalu, w ktorym sama mieszkam.  
Nie czynie zadnych investmentow na przyszlosc, z kasa tez nie wiem jak bedzie tj. jak bedziemy sie dzielic za codzienne funkcjonowanie. 
Jak cos nie wyjdzie miedzy nami, to ja znow laduje na bruku i zaczynam od zera - 
chyba, ze jakos mi sie cos uda zaoszczedzic. Tyle, ze oprocentowanie pozyczki mieszkaniowej jak i pieniadze zainwestowane w chalupe mozna sobie odliczyc od podatku, co bedzie robil on. Ja z tego nie mam nic. 
 
Zapyta sie pewnie ktos teraz - czemuz to nie zrobie tego samego? 
Zrobilabym, ale wiem, ze jak do tego dojdzie to on sie dupa wykreci tj. 
powie ze dobrze kochanie idz sobie zyj w swoim locum a ja bede w swoim. 
 
Wkurwia mnie to nieziemsko, ale taka nasza kobieca natura jest. Baba 
w imie rodziny i ogniska domowego ustapi i sie poswieci - facet 
raczej nie. Facet stanie okoniem, oleje. Jedna odejdzie - to zostanie 
samotna, on sobie znajdzie druga. Mlodka zawsze poleci na kase 
i locum. Mlodek mozna miec wiele i facetom to nie przeszkadza. 
 
A co zostanie mnie? A. z podobnego powodu juz rozwaza powrot do Polski: bo ON nie chcial sie ruszyc i wypial dupe. ONA zas moze i oh ah 
jakie to kurwa teraz szczescie i jak to skacze wokol niej.  
 
Niestety, przecietny facet tak skonstruowany, ze latwiej mu zniesc 
samotnosc niz przecietnej kobiecie. 
 
:-(((((((( 
 
PS: oczywiscie, jak zdarzy sie, ze kaleka zostane, to bujaj sie fela sama z tym.  
Msciwosc rodzi sie w mej glowie. |