18:44 / 04.03.2005 link komentarz (4) | Zabaweczka 
 
Gruba kupila sobie toyote prius i wczoraj mialam okazje 
jechac jako pasazer. 
 
Zaprawde, to juz nie samochod, to duzy komputer na kolkach. Po pierwsze: nie ma kluczykow ani beepera. 
Nosi sie ze soba taki breloczek (z klasycznym kluczem w razie czego jak elektronika zawiedzie), ktory samochod wywesza z odpowiedniej odleglosci i otwiera drzwi. 
 
Dopoki sie nie podejdzie i nie otworzy, zlodziej nie wie, ktory to nasz samochod... 
 
Po drugie: nie ma stacyjki tylko duzy przycisk z napisem "start". 
 
Po trzecie: dzwignia zmiany biegow jest przy kierownicy, 
ma tylko trzy pozycje i jest malutka - mozna ja obslugiwac jednym palcem. 
 
Po czwarte: samochod nie ma klasycznych wiswietlaczy tylko elektroniczne. Maly ekranik z przodu, gdzie 
na zyczenie mozemy sobie obejrzec cala kupe danych - 
np. mape, tempo zuzycia paliwa i tysiac innych rzeczy. 
 
Po piate: samochod gada i to w kilku jezykach. 
Mozna byc ostatnim kretynem w nawigacji - dzieki wbudowanemu GPSowi i mapom oraz gadce jestesmy prowadzeni jak po nitce. 
 
Jestem zachwycona elektronika i zuzyciem paliwa (to jest hybryda z silnikiem elektryczno-klasycznym) - chyba jednak nie chcialabym tym jezdzic. Za duze i za krowiaste. |