19:32 / 15.04.2005 link komentarz (0) | Sezon jamprez sie zaczyna 
 
Dzis uroczyscie w towarzystwie A. z jej nowym chlopem oraz I. udajemy sie grac w bilard. 
Najpierw rzucilam pomysl pojscia do baru z hookah - ale nie wyszlo. 
Hookah to inaczej nargile czyli takie pieeeeeeekne i 
 wieeeeeeelkie bliskowschodnie faje wodne do palenia  
flavoured tytoniu. Wrazenie jest niesamowite (palilam 
juz) i niebo w gebie - w porownaniu do normalnych petow. 
Tyle, ze to czynnosc wyjatkowo towarzyska tj. siedzi sie, 
pali, gada, popija, gada... 
Jak dla mnie rewelka, niestety I. stwierdzil, ze w piatek 
to napewno bedzie zmeczony, bez ochoty do gadania a w 
ogole to chlopa A. nie zna i nie wie, czy bedzie 
w ogole mial o czym z nim gadac. 
 
Matko. Niech zyje indywidualizm i prawo do wlasnego 
szczescia, prawda? 
 
Dobra, juz sie nie czepiam. 
 
W sobote w programie zas juz czeka milusinska 
jampreza u kolezanki z pracy - ktorej to kolezanki w zasadzie nie znam. Wyslala jednakze maila z zaproszeniem do wszystkich, wiec zadeklarowalam sie, ze przyjde z gosciem sztuk jedna. 
Oficjalnie ide tam w celu wyrabiania sobie kontaktow, a co. 
 
Nieoficjalnie sprawa wyglada tak: 
- kulezanka jest pre-sales manager i nie slyszalam, 
by o czyms innym niz praca rozmawiala tudziez sie pasjonowala 
- jest Amerykanka azjatyckiego pochodzenia i dlatego ma takie male oczka i wielkie walki tluszczu nad nimi.  Nie wiem jak mam sie czuc, kiedy na nia patrze. W ogole w oczy spojrzec trudno jej :) 
- nikogo z listy gosci nie znam - oprocz nastepnej kulezanki z pracy bedacej managerem supportu. Tzn. znam ja z widzenia. 
 
Ciekawe, czy znowu wszyscy beda rozmawiac o pracy ewentualnie aktualnych serialach lecacych w telewizorni?  |