20:10 / 13.07.2005 link komentarz (7) | Bajka o tym jak malowalam pazury 
 
Skoro juz urosly i nie polamaly sie i aktualnie znow 
mam faceta - to mysle sobie czas sie przyozdobic. 
 
Wyciaglam bylam pudelko z lakierami z lodowki. Tak z  
pietnascie, dobra nasza. Wybralam. 
 
Cos kurwa za kleisty. Dolalam zmywacza. Dobra. 
 
Maluje, maluje ale jakos nie bardzo. Dalej za gesty. 
No ale skonczylam. Potem sie zaczely robic babelki 
i nie chcialo wyschnac. Po poltorej godzinie juz sie 
nie lepily plytki paznokciowe to mysle sobie ok - ide myc 
nauczynia. Zalozylam rekawiczki. 
Umylam. 
Zdjelam. 
 
Lakier szlag trafil. 
 
Pudelko do kosza, zmyc. 
 
Nauka na przyszlosc: po paru miesiacach by default 
nalezy wypierdolic do smieci _jakikolwiek_ lakier 
do paznokci w celu poprawienia sobie higieny  
psychicznej oraz zaoszczedzenia poltorej godziny czasu. 
 |