20:05 / 18.07.2005 link komentarz (2) | Tak poza tym 
 
to z I. poklocilam sie koncertowo w zeszlym tygodniu. 
Nie omieszkalam wspomniec, ze mimo iz zastosuje sie do 
jego prosby i nie bede go wystawiac na kontakt z as to jednak uwazam 
taki wymog za troche egoistyczny. 
 
Tutaj go cos trafilo. Poslal malomily mail... ja mu 
na to ze ok, nie popelnie owego "nietaktu" ale tez 
teraz kiedy wreszcie moge mowic co mysle nie zamierzam 
udawac ani klamac, ze to dla mnie jest normalne i ok. 
 
Powiedzialam to w protych zolnierskich slowach, bez bicia 
wymaganej przez I. zwykle w takich sytacjach piany (czytaj: dyplomacji kurwamacia) - ale tez uczciwie i bez 
zadnych obrazliwych slow. 
 
Sie zaczelo - jak zwykle. Grzebannie w detalach, udowadnianie, jaki to ze mnie nietaktowny cham i jak to ja nie rozumiem tutejszej kultury etc. itd. srututu tutu klebek drutu co go slyszalam juz sto razy wczesniej. 
Epistola zostala zakonczona stwierdzeniem, ze nie bedzie ode mnie czytal zadnych maili przez nastepne pare dni jako ze zachowuje sie chamsko i niedojrzale i skoro nie jestesmy juz razem on nie musi tego tolerowac...  
 
Coz, tu juz trafila mnie kurwica i odpowiedzialam  
w stylu "ta.... ja jestem chamska i niedojrzala a ty zachowujesz sie elegancko i bez zarzutu. I jeszcze chcesz byc moim przyjacielem. Wiesz co? Pierdol sie". 
 
Uhhhhuuu.... i zapadla cisza. 
Niech mnie pocaluje w dupe. 
 
 |