07:15 / 28.07.2005 link komentarz (3) | A czy ja moge, 
 
czy ja moge chociaz troszeczke sie jeszcze nad soba 
pouzalac??? 
 
- alez drogie dziecko, prosze bardzo. 
- ta..... 
 
Bo dzis znajomy podeslal reszte zdjec z tego party 
3 lipca, na ktorym poznalam pana as. 
 
I zobaczylam siebie, jak w krzywym zwierciadle. 
Jestem gruba, zapasiona, jak zle wyrosniete ciasto z zakalcem 
albo co gorsza niedorobiony warchlaczek. 
 
Podjelam mocne postanowienie odchudzania. Wobec czego 
do wkurwu natury generalnej (opisanego ponizej) dolaczyl  
jeszcze wkurw spowodowany glodowaniem. 
I tak bedzie przez nastepny co najmniej miesiac - o ile 
chwalebnie w swym postanowieniu wytrwam. 
 
zawsze sie lamie niestetyy po dwoch tygodniach najdalej. 
 
Ale nic to. Zgralam sobie te zdjecia na dysk i bede 
sie wgapiac za kazdym razem, jak najdzie mnie ochota 
na ziemniaczki smazone z cebulka, lody, pizze, chlebek z dzemikiem albo sushi (sashimi jest ok, bo surowa ryba bez ryzu). No i zero piwa. 
Z torbami pojde, jak nic - juz sobie wyobrazam ile mnie wyniesie podmianka w knajpie piwa na wino dajace 
sie pic. 
Oj. 
 
A. obejrzala zdjecia i stwierdzila filozoficznie: 
oj narzekasz, widac ze dobra impreza byla :) 
 
Pewnie. 
Jej to tak nie przeszkadza otylosc, bo przynajmniej sie 
rowno rozklada, nie to co u mnie. Nozki chudziutkie, 
jak u pajaczka, ramiona tez za to w srodku kadlub jakby 
mi ktos opone od stara zalozyl. Druga rzecz jasna pood szyje. 
 
Ah. 
Juz mnie macie dosyc? :) |